Niedługo minie rok od mojego ostatniego wpisu.
W tym czasie nie zrobiłam ŻADNEGO projektu DIY.
Ostatni rok był dla mnie bogaty w doświadczenia a ubogi w rzeczy.
Nic nie uszyłam.Nic nie przerobiłam.Nic nie wytworzyłam.
To ostatnie nie jest do końca prawdą, bo w tym czasie faktycznie nie zrobiłam nic co teraz mogło być 'materialnym dowodem istnienia", za to sporo gotowałam i projektowałam w programach graficznych. Byłam w wielu miejscach, poznawałam nowe zakątki Europy.
Nie wykonałam żadnej dekoracji do mojego mieszkania - kupiłam wprawdzie ramki do powieszenia na ścianie, jednak jeszcze nie mam dla nich zawartości.
Po prawie roku dalej uważam, że nie ma sensu tworzyć rzeczy zbędnych, niefunkcjonalnych.Nadal nie potrzebuję "kurzołapek" - serwetek, koszyczków, dekoracji stołów, bibelotów, "pamiątek". Jedyne co kupuję na na wyjazdach, to magnesy na lodówkę - mój ostatni bastion zbieractwa (na szczęście magnesy się u mnie przydają, więc jest i aspekt funkcjonalny).
Ten rok nicnierobienia nie wynikał z jakiegoś szczególnego postanowienia. Po prostu nie potrzebowałam robić niczego, gdyż to co było mi potrzebne było już w moim posiadaniu.
Już jednak widzę, że szykuje się jakaś aktywność w obszarze DIY.
Te działania można sprowadzić do kilku haseł:
1. ZAGŁÓWEK
Po prawie dwóch latach spania bez zagłówka moja biała ściana jest cała ufajdane na pomarańczowo i niebiesko przez używane poduszki. Coś we mnie zaczęło krzyczeć, więc muszę rozwiązać ten problem.
2. ABAŻURY
Moje papierowe wytwory zdążyły mi się opatrzeć - czas na coś nowego
3. ŚLUB
Potrzebuję na przyjęcie papeterii - zaproszeń, winietek, menu, tabliczek informacyjnych. Wezmę też na siebie robienie dekoracji kwiatowych.
Jak widać nie ma tego dużo.
Nie będzie więc raczej powrotu do KULTU RZECZY. Jak już to przejście do KULTU DOŚWIADCZEŃ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz