sobota, 17 maja 2014

nicnierobienie



nie robię i już. dlaczego?


naczytałam się o minimalizmie i uznałam, że nic więcej nie chcę mieć ani nie chcę robić. nie potrzebuję "kurzołapek" ani zapychaczy pustej przestrzeni. polubiłam puste przestrzenie, białe ściany i wolne półki. wiele rzeczy wywaliłam. nie oddałam ich dalej bo nie chcę obdarowywać znajomych zobowiązaniami (mikserami do dipów na 6 baterii AA, obieraczkami do cytrusów, czy 11 tomowymi encyklopediami). można powiedzieć, że wywaliłam mnóstwo pieniędzy. serię "życia świata", "gdzie jest wally" czy "easy english". nie mam już porcelanowych słoników (20) ani sztucznej biżuterii (pół kilo), zaschniętych lakierów (5), starych czasopism oraz od dekady nienoszonych butów (czuby!) i ciuchów (poszły na szmaty przy przedświątecznym sprzątaniu). 
nic nie robię. w sensie takim, że nie robię bezużytecznego crapu: wazoników, świeczników, biżuterii, której i tak nie będę nosić. 

mam głębokie postanowienie nie gromadzenia, nie przepuszczania kasy na bezwartościowe dobra. omijam second handy. zamiast prezentów na urodziny wolałam dostać ciuciu dombe.

szczególnie mam głębokie postanowienie robienia wyłącznie rzeczy praktycznych. na razie nie ma konkretów w planach. przyjdzie potrzeba (potrzeba a nie pomysł, wyzwanie lub zachcianka) to znajdzie się rozwiązanie. tymczasem leżę i oddycham wolnością od rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz