Bursztyn uwielbiam. Faworyzuję zdecydowanie odmianę nieoszlifowaną. Kojarzy mi się z dzieciństwem i wstawaniem o piątej rano w celu przeszukiwania plaż. Zawsze się coś znalazło. Nie było roku bym nie wróciłam z jakimś drogocennym łupem.
Poniżej zestaw bursztynowy. Brakuje tylko kolczyków, które gdzieś na dnie szkatuł pewnie leżą i z premedytacją nie dają się znaleźć.
Rzeczy wykorzystane:
+ bransoletka na gumce z bursztynami, zakupiona w Dziwnowie za 2,5 zł
+ drucik miedziany ze zwojnicy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz